Drodzy Parafianie!

 

Dzisiaj w Poznaniu doszło do historycznego wydarzenia, w którym miałem szczęście uczestniczyć. Otóż po około 80 latach przerwy odprawione zostało katolickie nabożeństwo na niemal zapomnianym cmentarzu na Dębcu, przy ul. Samotnej. Jest to cmentarz parafii Księży Zmartwychwstańców, której kościół znajduje się na Wildzie, przy ul. Dąbrówki. Nabożeństwo poprowadził ks. proboszcz Maciej Sasiak CR, który zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Była okazja porozmawiać z nim krótko po zakończeniu. Oprócz księdza proboszcza uczestniczyli w nabożeństwie ks. wikariusz z parafii, ks. superior z domu Księży Filipinów na Świerczewie oraz jeden nowicjusz od tychże Księży. Było też czterech ministrantów. W nabożeństwie, które odprawione zostało tradycyjnie w formie procesji alejkami (w zasadzie dróżkami) cmentarza, z odmawianiem różańca za zmarłych, uczestniczyło kilkadziesiąt osób. Poprowadzone było w sposób godny (kadzidło, woda święcona, sprawne nagłośnienie).

Uczestnictwo w tym wydarzeniu było dla mnie bardzo budującym, a chwilami nawet mistycznym przeżyciem. Oto na cmentarzu, który do tego roku był niemal całkowicie zarośnięty, na cmentarzu chylącym się ku upadkowi, który lada chwila całkowicie pochłonie niepamięć, pojawia się jakieś cudowne zmartwychwstanie, jakieś światło nadziei w postaci godnie odprawionego katolickiego nabożeństwa. To było bardzo symboliczne i wymowne. Samo nabożeństwo było też bardzo prawdziwe, autentyczne, naturalne. Odniosłem wrażenie, jakoby ludzie, którzy w nim uczestniczyli, znaleźli się tam nieprzypadkowo, ale posiadali naturalną świadomość czym jest w istocie każdy cmentarz, mieli poczucie świętości miejsca, jego nadprzyrodzonego wymiaru. Choć być może, to tylko takie moje odczucia, emocje, sugestie… Być może…

Na koniec nie mogę jeszcze nie wspomnieć o wyjątkowym człowieku, który być może w największym stopniu przyczynił się do umożliwienia m.in. dzisiejszego nabożeństwa – p. Eugeniuszu, który mieszka na terenie parafii Zmartwychwstania Pańskiego na Wildzie, ale nie pochodzi z Poznania. Ten skromny, ale Boży i niezwykle pracowity i oddany słusznej sprawie człowiek, od wielu lat systematycznie troszczy się o stopniowe przywracanie porządku na cmentarzu. Efekty jego pracy, a w ostatnim czasie pewnie również innych osób, są widoczne. Jak powiedział w słowie ks. proboszcz, może zmarli, pochowani na tym cmentarzu, wołają o to, aby cmentarz nie popadł w zapomnienie…

Ps. Znam ten cmentarz, gdyż pochowana jest na nim moja prababcia – Stanisława z Ławniczaków Kasprowiczowa (1863-1935, matka 13 dzieci), a także jej córka, a moja ciocia – Franciszka Kasprowiczówna (1907-1937), zmarła wskutek błędów przy operacji. R.I.P.

 

Tomasz Kasprowicz